-nic nie szkodzi- z każdym wypowiedzianym słowem
mój głos stawał się coraz cichszy. Nagle połowę mojego obrazu zakryła gęsta
mgła. Było coraz gorzej…, ale z drugiej strony moja śmierć przyniesie im
ukojenie i ta cała maskarada w końcu się skończy. Odpuściła. Moje powieki
opadły bezwładnie, zasłaniając marną imitacje czegoś, co my nazywamy światem. Światem,
który tak wielu ludzi zniszczył oraz poniżył. Życie to największy dług, o
którym w tym momencie mojego istnienia przypomniała sobie bóg. A morze tam jest
lepiej? Morze w końcu wszystkie problemy znikną. Ale właśnie, te jedno małe słowo,
a tak ważne. Morze. A jak nie? Ech… jednego jestem pewna. Gdy już wszyscy mnie
opuszczą jedyne, co zostanie zawsze przy mnie to moje najgorsze wspomnienia. Powoli
zamykałam moje oczęta by zapaść w wieczną otchłań.
-Rozi błagam nie rób mi tego. Wytrzymaj. Mereditch
do cholery czy naprawdę nic nie da się już zrobić?!
-zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Ale coś mi się
zdaje, że nasza Roz już dawno przestała walczyć
-nawet tak nie mów!!! Ona nigdy mi by tego nie
robiła. Nigdy! Ona… morze po prostu ona...- Jego lament i bezsilność wręcz
odbijał się od moje duszy, mocno uderzając w serce. Podobno to bardzo
wytrzymały miesień, ale tego było juz za wiele. Nagle jego głos stał się bardziej
przyciszony i chrapliwy. -Mereditch błagam
-Damon to jej decyzja. Nawet, jeśli napoiłbyś ją
swoją krwią, o nie dokończyłaby przemiany. W jednym czasie na jej młodej głowie
narosło zbyt wiele problemów. Ostatnim, co nam zostało to wierzyć, że jej
instynkt samozachowawczy jeszcze działa.
-Damon- wychrypiałam
-tak- spytał próbując się uśmiechnąć
-ja cie przepr… AAAA- skóra w okuł mojego
naszyjnika zaczął nie miłosiernie piec
-csiiiiiiiii. Wszystko będzie dobrze. Trochę poboli
i przestanie
-Elizabetch, o co ci chodzi! Zostaw mnie błagam!
-NIE. Tak sie to nie skończy- usłyszałam głos w
głębi duszy. Usnęłam.
***
Byłam w lesie. Uciekałam. Nagle wpadłam na jakąś
postać
-Elizabeth- spytałam rozkojarzona- czego o de mnie
chcesz!? I co się tak nie skończy?
-posłuchaj mnie uważnie. Zbierz swoją przyszłą sforę
i pilnuj ich. Musisz postawić się Klausowi. To ważne. Nie popełnij mojego błędu.
Jeżeli się go posłuchasz cały porządek w przyrodzie zostanie zaburzony, a ty
spieprzysz sobie życie do reszty
-wcześniej mówiłaś coś innego
-ale to przemyślałam. Chroń bliskich póki im jeszcze
na tobie zależy. Ja tego nie zrobiłam i żałuje.
-a Max? On wie gdzie ja mieszkam
-zadzwoń do niego. On ci pomorze. Będzie cie krył. Kto,
jak kto, ale jemu możesz zaufać
-a, co z hybr…
-to twoja decyzja. Ja ci tylko mówię żebyś nie
została z Niklasem na zawsze. Ok.? i jak jeszcze raz będziesz się chciała
zabić, to cie tu ściągnę i zrobię ci taki łomot, że ci się odechce. Teraz jeszcze
pomogę odzyskać ci zdrowie, ale nie zawsze będę miała na tyle mocy
-masz rację. Muszę żyć, dla
Damona. Dzięki Elizab…- w tym momencie się obudziłam
No kochana, fajnie, że wróciłaś w jednym kawałku ;) Szablon śliczny <3 Rozdział jeszcze bardziej :) Dodaj szybko NN czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńPS. Jak mogłaś skończyć w takim momencie!? :D
Super rozdział zresztą jak zwykle ;) nie mogę doczekać się nn!
OdpowiedzUsuńSzablon przecudny i to zdjęcie pod koniec rozdziału też, a opowiadanie jak zwykle bardzo fajne
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.granica-milosci.blogspot.com. na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuń