***
Dziewczyna stała przed brązowym blokiem,
przytrzymywana przez 2 mężczyzn. Co te skurwiele jej zrobiły? Zatrzymałem się
ostro 3 metry od niej, w ten sposób, że aż się wzdrygnęła. Gdy wyszedłem
trzaskając drzwiami, Roz ruszyła w moją stronę, lecz upadła, prosto w me
ramiona. Posłała mi słodki uśmiech. Zapach alkoholu prawie całkowicie
zamaskował aromat jej pysznej krwi i orzeźwiających perfum.
-przyjechałeś- jej delikatne usta wpiły się w moje
z wielką namiętnością. Złapałem ją za biodra i przyciągnąłem mocniej do siebie.
Całowaliśmy się jak nigdy… chwila, stop. Przypomniałem sobie, co tu się dzieje.
Nieprawdopodobne, jak Rozi umiała szybko odwrócić moją uwagę. Odsunąłem ją od siebie,
na co ona warknęła z niezadowolenia.
-wytłumaczysz mi, kim są ci faceci i czemu jesteś
pijana- war kłem
-bo mi się tak podoba, a to są moi przyjaciele i… a
zresztą nie muszę ci się tłumaczyć- wyrwała mi się delikatnie. Podeszła chwiejnym
krokiem do mężczyzn i pocałowała ich w policzek- to do jutra
-baj Rołzi- odpowiedzieli chórem
-to do…
-tak, tak- przerzuciłem ją przez ramie. Dziewczyna zaczęła
piszczeć. Położyłem ją delikatnie na tylnym siedzeniu. Kobieta potulnie przymknęła
powieki, kładąc się na długości siedzeń. Zacząłem zapinać jej pasy. Spojrzałem na
jej delikatną twarzyczkę oraz kruche ciało unoszące się płynnie pod wpływem
wydychanego powietrza (a raczej pary). Ściągnąłem kurtkę i okryłem ją. Z
czułością patrzyłem jak Roz wtula się w materiał z uśmiechem. Usiadłem na
przednich siedzeniach i delikatnie ruszyłem.
***
Gdy dojechaliśmy, zaniosłem delikatnie dziewczynę
do sypialni. Niestety nadepnąłem na wcześniej rozbitą szklankę.
-Ku.wa- sykłem. Dziewczyna lekko uniosła powieki
-coś się stało- szepnęła wtulając się we mnie
-nie, nic- położyłem dziewczynę na łóżku. Uniosła się
lekko, lecz powrotem opadła na poduszki głośno się śmiejąc.
-poorzesz- wyciągnęła ku mnie ręce, niczym 2 letnie
dziecko, domagające się wzięcia na ręce.
-jasne słonko- złapałem jej drobne dłonie i pociągnąłem
ku sobie. Roz zachwiała się i wpadła na mnie- nie powiem, sporo wypiłaś
-wiem- zachichotała. Postawiła kolejny krok w
stronę łazienki, lecz i ta próba okazała się zgubna. Złapałem ją za bok i
wziąłem jej cały ciężar na siebie. Doprowadziłem ją do łazienki.
-jak coś to ja będę na łóżko- poinformowałem i
dałem jej w spokoju się przebrać. Po paru minutach usłyszałem huk i stłumiony
chichot. Wbiegłem do łazienki. Na podłodze leżała dziewczyna ubrana w tą
koszulę
nocną( dziwne, jeszcze jej nie widziałem) z urwanym haczykiem, na ręczniki-, co
się stało?
-no, bo ja się oparłam i… i tak jakoś, nogi mi
zdrętwiała… no to się oparłam. A ten wieszak BUM. I w taki sposób już leżałam
na podsłodzę- czułem się jakbym rozmawiał z dzieckiem. Ale nie powiem ten widok
był śmieszny. Pomogłem dziewczynie wstać- mogę mieć do ciebie prośbę?
-jasne skarbie, możesz prosić mnie, o co tylko
chcesz
-zrobisz mi warkocza
-oprócz tego
-to idę poprosić Stefana- chciała iść w stronę
pokoju Stefa, ale przyciągnąłem ją do siebie
-po dłuższym namyśle, zgadzam się
***
-i jak- spytałem niepewnie. Wyglądało to tak:
-warkocz to nie jest, ale też ładne. Radze ci nie
iść nigdy na fryzjera- pocałowała mnie w usta.
-wiem- dziewczyna oparła się o mnie ze zmęczenia. Położyłem
ją delikatnie na łóżku i okryłem kołdrą- śpij słodko
-mhm- mruknęła i wtuliła się we mnie, przez co ja
też musiałem się położyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz