playlista

05 lipca 2012

część 24


Około 5 minut zajęło nam, doprowadzenie się do normalnego stanu. Usiedliśmy na kanapie i zaczęłyśmy nadrabiać zaległości.

-tęsknisz czasem za Alexem ?- Spytała Emy między zdaniami

-Jared przynieś flaszkę, bo na trzeźwo ta rozmowa nie ma przyszłości- zawołałam. Michael posłał mi uroczy uśmieszek, a chłopak od razu spełnił moje życzenie.

                   Parę drinków(butelek) później

Pamiętam, że byłam mocno wstawiona. Podśpiewywaliśmy jakieś wieśniackie piosenki, tańczyliśmy i oglądaliśmy klątwę. Na dworze było już ciemno, zresztą było już dobre 20 minut po 22. Damon pewnie odchodzi od zmysłów. Powinnam już wracać, lecz bałam się iść o tej porze ciemnymi uliczkami. A na domiar złego cały czas miałam wrażenie, że skądś wyskoczy mi ta cała Samara. Ostatni9m moim wspomnieniem było nieudolne wybieranie czyjegoś numeru

                  z Punktu widzenia Damona

Roz miała być przed 15. Szukaliśmy już chyba wszędzie, a jej nigdzie nie było. Moją głowę wręcz rozsadzał ogrom czarnych scenariuszy. A jak Klaus lub Max ją porwał bądź jakiś wampir zrobił jej krzywdę, i teraz leży w jakimś rowie lub jeziorze. Albo nawet potknęła się i spadła z mostu, samochód ją potrącił, złamała nogę i wzywa nas o pomoc. Tyle niebezpieczeństw na nią tu czekało. A ja byłem bezsilny. Tak, właśnie ja po raz 1 w życiu czułem się bezsilny. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Gdy ujrzałem na wyświetlaczu numer Roz, serce mi stanęło.

-halo?- Spytałem chłodno

-hej skarbie, tu twoja Girl. Mógłbyś po mnie przyjechać na ulicę… tą taką obok tego …no… muzeum. Boję się.

-jakiego muzeum? Co się stało- spytałem coraz bardziej zdenerwowany

-no tego no… tamtego… no wiesz

-no właśnie nie

-Jared jak ono się nazywa… jak to, co? Muzeum no… aaaaaaaaa. Kumam. On mówi, że tu jest tylko 1

-no właśnie nie- westchnąłem. Boże, co się z nią dzieje- dobra poradzę sobie. Trzymaj się

-ok., Tylko szybko. Gdy świat zdążył spowić mrok czuję się jakby ktoś obserwował mój każdy krok.

-już jadę- rozłączyłem się. Pobiegłem do samochodu ruszyłem z piskiem opon. Jechałem jakieś 240 km/h. W co ona się znowu wpakowała do cholery, i kim jest cen cały Jared?
pszepraszam za tak długą nieobecność i niedotrzymawanie słowa ale wakacje:) sorki za wszelkie błedy ale nigdy nie byłam pijana, więc nie wiedziałam jak to opisać. ma nadzieję żewam się spodoba. słowa krytyki mile widziane ;)

1 komentarz: