***
Obudziłam się w pokoju szczelnie otulona aksamitną
kołdrą. Usiadłam lekko na łóżku, rozglądając się. Dobrze znałam ten pokój, a
może nie. Zresztą wszystkie pomieszczenia w pensjonacie były podobne.
Wskoczyłam pod prysznic by zmyć z siebie błoto i krew. Na moim ciele widniały
jeszcze ślady walki. Podczas przemiany miałam wybór, albo stać się bezmyślną
hybrydą bez własnej woli albo być w połowie hybrydą. Co oznaczało, że nie
starzałam się, miałam moce wilkołaka i w połowie wampira… jednak każdy cios
mógł być dla mnie śmiertelnym. Podjęłam próbę rozczesania włosów, jednak było
to trudniejsze niż się wydawało. Wzięłam w rękę nożyczki i z bolącym sercem zaczęłam
skracać sobie włosy. Trzeba przyznać, że przez przemianę nabrałam wampirze
urody, a moja niegdyś opalona skóra stała się blada.
Podniosłam wzrok, lecz
musiałam się powstrzymać by nie pisnąć. Nie błagam nie znowu, nie teraz. Pod
moimi oczami pojawiły się malutkie, pulsujące żyłki, a w gardle zapanował płomień,
który jakby palił wszystkie moje nerwy. Osunęłam się po ścianie w ręczniku. Od
przemiany mam taki ,,mały,, problem z zapanowaniem nad moją 2 naturą. Wiedziałam,
że jeśli w porę tego nie powstrzymam, te miasto będzie miało jeszcze gorsze
kłopoty niż za czasów Klausa. Wzięłam głęboki wdech i uniosłam się, bacznie
obserwując mój wzrok. Wszystko było już w normie…, ale tylko z zewnątrz. Musiałam
szybko go czymś złudnie zaspokoić. Moim oczom rzucił się jakiś dziwny przedmiot
w lustrze. Odwróciłam się a na toalecie leżała ta sukienka z przyczepioną obok karteczką
Pomyślałem
ze przyda ci sie jakis ciuch na noc. Wiec poszedlem do Caroline, oczywwscie nie
moglem jej powiedziec ze wrucilas bez twojego pozwolenia wiec poprosilem cos
dla Eleny. Niestety ona dala mi ta
sukienke… nie moglem nic na to poradzic L mam
nadzieje ze sie nie obrazisz
Stefan
Cały on, zaśmiałam się. Wzięłam w ręce miły materiał oglądając sukienkę dokładnie. W sumie nie była taka zła, co więcej
była ładna i… w moim dawnym stylu. Założyłam ją szybko. Stanęłam naprzeciw
lustra obserwując jak materiał idealnie opasa moje ciało. Na mojej łopatce było
widać kawałek tatuażu, który zrobiłam sobie tydzień po odejściu. Miał on
symbolizować naszą miłość. Jednak teraz widzę w nim inny sens. Odlatujące ptaki
równie dobrze mogły udawać się do miejsca gdzie wszystko pozostanie
nienaruszone i spokojne. No cóż zobaczymy.
Zeszłam po cichu na dół. Nalałam sobie
Whisky, kładąc się nakapanie. Nastawiłam dźwięk na 1 i zaczęłam oglądać jakiś
marny horror.. do moich uszu doszły chichoty i odgłosy całowania.
-Dejmi- brunetka obściskiwana przez mężczyznę
wskazała na mnie palcem. Wampir stanął jak wryty biegnąc po mnie wzrokiem
-Roz ja… ona już wychodziła
-nie musicie sobie przeszkadzać- wyciągnęłam niewzruszona
do nich butelkę z trunkiem- wasze zdrowie
-wszystko z nią w porządku- szepła mu do ucha. Jako
wampir usłyszałam to doskonale
-jak chcesz się o kimś czegoś dowiedzieć to się
spytaj a nie obgaduj tą osobę idiotko w jej obecności. I wiesz, co? U mnie tak,
ale ty jesteś chyba za młoda na dziwkę hmm?- Uśmiechnęłam się drwiąco
-nie jestem nią! Powiedz coś jej
-Roz…
- nie jestem dzieckiem byś mnie upominał. Nawet
Klaus tego nie robił. Zresztą mówię to, co chce. I masz rację, nie jesteś nią. One
przynajmniej umią się same obronić- uśmiechnęłam się słodko biorąc łyka
-ja już idę kotku, to pa… i dowidzenia niemiła
dziewczyno- usłyszałam mlask i trzask drzwi
-jak jeszcze raz cie spotkam to wydłubię ci oczy i
już nikomu nie będziesz mogła tak powiedzieć- mrukłam pod nosem. Wróciłam do
oglądania filmu
-mogę się dosiąść- spytał jak niby nigdy nic
-nie, nie możesz
-Auć, czym sobie na to zasłużyłem- usiadł obok kładąc
sobie moje nogi na kolana
-tym ze jesteś- skróciłam. Oczywiście w tym
momencie miałam na to milion powodów, ale nie chciało mi się z nim nawet gadać
-jeśli ci ona przeszkadzała to…
-nie no, co ty… nie obchodzi mnie, kogo zapraszasz
do łóżka, tylko to, że jesteś
-ale to mój dom
-tak, tylko, że ja mówię o tej kanapie. Czy człowiek
nie może już pobyć sam?
-można, ale ty nie jesteś człowiekiem- zaśmiał się.
Zerwałam się gwałtownie wymierzając mu siarczystego policzka. Siadając na
schodach. Znowu się zaczęło, tym razem z nerwów. W moich żyłach zapłonęła krew
a oczy zaczęły mnie piec
-czemu zawsze ja?- Wpatrywałam się w księżyc
oblewający swoim blaskiem las, może to właśnie tam było moje miejsce. Poczułam lekki
powiew, mimo że nie było wiatru- odejdź stąd
-co się z tobą stało? Przecież to były tylko żarty,
nigdy taka nie byłaś- usiadł obok okrywając mnie swoją kurtką
-wszystko wokół przypomina mi że jestem inna, że…
że jestem czymś gorszym i na nic nie zasługuje. Ze zawsze będę sama.
Rozalin Gilbert- odrzutem społeczeństwa
-nie, to nie prawda…
-ja już nie potrafię być sobą, umiem tylko poddawać
się czyjejś woli albo instynktowi
-myślę, że w tym może nam pomóc nasz wspólny i
wieczny przyjaciel
-Czy ty mnie nie słuchasz?
-mam Jeszce 3 butelki Burbona- uśmiechnął się. Zaśmiałam
się cicho. Wspólnie ruszyliśmy do domu
***
Nie jestem z niego zadowolona, ale cóż… może Jeszce
dopisze coś by poprawić wam chyrom. Mogę jeszcze zdradzić że po tych drinkach wszystko
się zmieni. Czy na lepsze? No cóż… zobaczycie;) zapraszam do komentowania.
PS: 1 zdjęcie wziełam z jakiegoś bloga a ostatnie zrobiłam w połowie sam ;)
Zajebiście,<3 tylko czemu Damon już tak dzybko znalazł sobie jakąś dziwkę??? :( Mam nadzieje ze szybko do siebie wroca, chociaz znajac Ciebie... ;)) i wiesz czeg sie spodziewam po tych drinkach??? ~_~ <3 XD
OdpowiedzUsuńDodaj szybko Nn!!!!!! ;) nie moge sie doczekac!
PS. focie śliczne! *.*
Pozdro ;)
no cóż, Damon to Damon ;) a pozatym minęło sporo czasu od ostatniego ich spotkania... masz rację ale po drodze będzie wiele komplikacji i wiem wiem... mam go już zapisanego w zeszycie :) dzięki starałam się z tymi fociami ;)
OdpowiedzUsuńmi sie podoba
OdpowiedzUsuńFajny rozdział chociaż mam nadzieję, że nie zejdą się jakoś specjalnie szybko - zawsze najciekawsze są te książki które trzymają w niepewności
OdpowiedzUsuń