****
Znalazłam się w
jakimś ciemnym, ciasnym miejscu. Nie wiedziałam zbytnio, co się dzieje, ale
byłam taka… taka słaba i bezsilna. Najpierw powrócił do mnie zmysł dotyku. Poczułam,
że leżę na czymś miękkim a ktoś siedzący (chyba) obok, trzyma moją dłoń. Dotarł
do mnie głośny szum, który stopniowo zaczął maleć pozwalając wydobyć z siebie
pojedyncze litery, słowa, jednak dopiero później różnice w ich wymowie.
Postanowiłam się na tym skupić i spróbować zrozumieć, co się właśnie dzieję
-co…
przecież…nie…bo…kiedy- skup się bardziej Roz, to może być ważne.
-siedzisz tu
prawie cały czas od 2 tygodni, bracie ona nie wróci…
-wróci, obiecała
mi. Ona mi obiecała
-Damon to nie było
prawdziwe. Tak bardzo chciałeś ją ujrzeć, że twój umysł wytworzył jej sztuczny
obraz i…
-kłamiesz! Wy
wszyscy chcecie jej śmierci. Ona mi obiecała! Rozumiecie obiecała!- poczułam
jakąś mokrą kropelkę na policzku- nie możecie pojąć czegoś, czego nie
widzieliście, jesteście zazdrośni, że do was nie przyszła, tylko do mnie! nigdy
nie byliście jej warci, nigdy! Ona była jedyną żeczą dla której poświęciłbym
życie…
-Damon… eh- po
moich policzkach przeleciał delikatny powiew wiatru, zmieszany z intensywnymi
damskimi perfumami- jak w ogóle możesz tak mówić. Ja, ja ją znałam od dziecka…
była dla mnie tak ważna jak Jeremy. Może nawet bardziej! I też nie mogę,
uwieżyć że już nigdy…, że nie ujrzę…, ale ona…
-ona odeszła i
należy jej się, chociaż godny pochówek
-Stefan ma rację.
Zrób chodź to dla niej, ona by tego chciała. Wież mi.
-przecież ona
powiedziała ż… dajcie mi chociaż godzinę na pożegnanie się
- Roz byłaby z
ciebie dumna
-nie wypowiadaj
więcej jej imienia. Nie przy mnie
-my pójdziemy wykopać
jej grób…
-dobrze-
usłyszałam oddalające się kroki- tylko obok Alarica
-wrócimy za
godzinkę- i wyszli. Boże ja nie chcę być pochowana żywcem! Jakiś niewidzialny
łańcuch popuścił nieco, dając mi możliwość złapania oddechu przez usta, które
na ten znak się lekko rozwarły
-R-Roz? Nie, nie
to nie możliwe. A jak to jednak prawda?- chłopak mocniej ścisnął moja rękę, a
jego oddech zaczął pieścić mój policzek- jeśli mnie słyszysz to daj mi jakiś,
jakikolwiek znak
-przecież przyrzekłam,
że wrócę- szepnęłam jakby zrzucając z siebie cały ciężar stali otaczającej moje
ciało. Uchyliłam lekko powieki. Najpierw wszystko było rozmazane, lecz później
doszło do mnie, że twarz szatyna jest tylko kilka centymetrów od mojej. A on
sam patrzył na mnie z otwartymi ustami. Całą siłą woli skupiłam się na tym, by chodź
móc musnąć jego policzek. Czułam się już troszkę lepiej więc mi się udało-
zamknij usta ,,kochanie’’
-czy to… czy ty jesteś
prawdziwa
-tym razem tak, chodź
zależy jak rozumiesz słowo prawdziwa- uśmiechnęłam się
-och Rozi-
przytulił mnie mocno. Objęłam go, słabo przyciągając bliżej- dobrze się
czujesz?
-tak tylko, powrót
zza światów zabiera troszkę energii
-w sumie- uśmiechnął
się łobuzersko. W jego oku zabłąkała się pojedyncza łezka
-czemu płaczesz?- Otarłam
kciukiem słony kryształek
-ciągle nie mogę
uwierzyć że tu jesteś- wtulił się we mnie mocno
-czego się nie
robi dla przyjaciół- spojrzałam mu w oczy
-przyjaciół? Ach
tak… Emm… przyjaciół- wlepił wzrok w nasze złączone ręce
-o co chodzi?-
spytałam podejrzliwie
-ja, Emm po prostu
długo tak na nikogo nie mówiłem i… i tyle- kłamał jak najęty
-Damon czy coś się
stał…
-nie! znaczy ja...
eh nie, nic się nie stało. Jesteś może głodna?
-troszkę
-to chodź- pomógł
mi wstać, lecz gdyby jego silne ręce nie oplatały mojej tali, runęłabym na
ziemię
-na pewno dobrze
się czujesz?- wlepił we mnie badawczy wzrok
-tak, tak. Damon
nie żeby coś, ale troszkę dziwnie się czuję w stroju, w którym miałam być
pochowana
-ok. Zaraz ci coś
przyniosę. Sorki, że akurat taka, ale ona chciała żebyś była taka, taka
grzeczna. A ja po prostu uznałem ze ta bardziej do ciebie pasuje i…
-jest piękna-
pocałowałam go w policzek
-jeszcze nie
wywaliłem twoich ciuchów i innych drobiazgów. Jakoś tak nie miałem na to siły
-a gdzie są?
-w moim pokoju-
chciałam postawić krok, ale moje kolana się ugięły w proteście
-może ja- wziął
mnie na ręce z uśmiechem. Wtuliłam się w jego pierś, po kryjomu wdychając jego
zapach - jakie to dziwne. Jeszcze niedawno byłaś taka zimna, nieruchoma i…
pusta. A już po chwili mogę słuchać twojego perłowego śmiechu
-jeszcze będziesz
miał go dość- pocałowałam go niewinnie w policzek. Dla niego to pewnie nic nie znaczyło,
ale dla mnie… to było wszystkim, co pozwalało mi teraz funkcjonować, funkcjonować
dla niego.
***
Z pomocą Damona
ubrałam się w to, i zaczęłam robić kreski elynerem
-na pewno ci nie pomóc?-
gorączkował się z łóżka
-nie
-ale na stówę?
-tak
-mogę, chociaż
potrzymać cię za łokieć?
-jeśli ci to
pomoże się uspokoić- i w sekundę znalazł się przy mnie oplatając w pasie, co
pozwoliło mi się o niego oprzeć. Odetchnęłam z ulgą, bo w sumie nie miałam już
siły dalej stać. Zauważyłam w lustrze jego uśmiech
-na pewno ci w
niczym nie pomóc?
-jak chcesz to
możesz mi rozczesać włosy
-ok- przeniósł
mnie na łóżko siadając za mną ze szczotką
-Damon?
-hmm
-jak to możliwe,
że nie mam kołtunów skoro byłam martwa, a poza tym wtedy nieźle grzmotnęliśmy o
ziemie?
-ja, Em cię
czesałem bo, bo powiedziałaś że wrócisz… sam nie wiem czemu to robiłem
-nie spoko, to
słodkie- odwróciłam się do niego. Znowu spuścił wzrok. Boże co się z nim dzieję?
***
To tak rozdział już jest ;) następny jest już w trakcie pisanie więc pewnie dodam NN jeszcze dzisiaj. I co może być? osobiście nie umiem zbytnio pisać takich scen ale się starałam... mam nadzieję że chodź troszkę kilka ostatnich rozdziałów zasiało tajemnice itp... dodałam też parę obrazków. oczywiście wszyscy fani Damon wiedzą kim są te 2 osoby ale, nie miałam fajnego pomysłu. więc w skrócie jak wam się podobał rozdział? ;)
*-* jednym słowem świetny.... pisz szybko dalej
OdpowiedzUsuńCudny <3 Boże jak mi szkoda Damona, jak on krzyczał, że ona wróci, ze mu obiecała i wgl :'( Widać, że za nią tęskni i ją kocha :) <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPozro i pisz szybko dalej :)
Co ja mam mówić ? Zajebisty blog ! Popłakałam się . chciałbym z tobą prowadzić tego bloga , ale wiem , że za dużo bym chciała .. na prawdę popłakałam się masz talent ! : ***
OdpowiedzUsuń