Otarłam łzy i wyszłam z łazienki. Musiałam być
twarda. Nie chciałam przerzucać chociaż krzty swoich problemów na nich.
-Rozalin pozwolisz na chwilę. Musimy pogadać
-już idę- zbiegłam na dół ze sztucznym uśmiechem-
musiałam coś załatwić
-usiądź- poprosił Stefan. Damon klapnął obok obejmując
mnie czule ramieniem. Czułam na sobie jego uważny wzrok, jakbym w każdej chwili
mogła zemdleć lub wpaść w histerię.
-jak się czujesz- oparłam się o niego. Maskarada musi
trwać.
-dobrze-pogłaskał mnie po włosach- a ty?
-wspaniale, w końcu jesteś przy mnie- pocałowałam
go w policzek
-dobra skończycie to później- przerwał Stef- w
związku z tym, że pewnie czujesz się zagubiona, zajmiemy ci tylko chwilę
-wcale, że nie- zaprzeczyła, lecz chyba za szybko,
bo nikt mi nie uwierzył
-nie udawaj Roz, nie ma się czego wstydzić-
pocieszyła Elena
-ale ja nie…
-mniejsza o to. W każdym bądź razie jutro spotkasz
się z Taylorem.
-po jakiego…- zaczęłam lecz uciszył mnie ręką
-jest on wilkołakiem i ci pomorze- całkiem o nim
zapomniałam. Dobrze, że jest jednak inny sposób na poznanie prawdy
-to, o której mam się z nim spotkać?
-o 12 pod domem
-ok.
-Damon, co teraz zrobimy z Maxem
-przebijemy kołkiem, oderwiemy łeb, spalimy go,
zobaczy się
-chyba, że…- od tego momentu przestałam ich słuchać.
Położyłam nogi na kanapie a głowę na kolanach Damona. Wampir zaczął przeczesywać
moje włosy.
-jak chcesz to zaniosę cie do pokoju- szepnął czule
w moje uch
-nie, nie trzeba. A poza tym nie powinieneś się
nadwyrężać
-co wy się wszyscy uwieźli- marudził- naprawdę
dobrze się czuje
-a ja naprawdę nie jestem śpiąca i chcę wysłuchać
waszej rozmowy- już nic nie powiedział tylko włączył się do ich rozmowy. Moje oczy
zaczęły robić się coraz bardziej senne. Usłyszałam tylko coś typu ,, a nie
mówiłem’’ i odpłynęłam.
***
Ktoś zaczął ściągać ze mnie
ubrania. Na początku się wystraszyłam, lecz po chwili ten sam przybysz założył
mi swoją koszulę i opatulił satynową kołdrą. Tego zapachu nie da się nie
rozpoznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz