Czyjeś usta błądziły po mojej szyi.
-ja chce jeszcze spać- jękłam
-zaraz się spóźnisz na spotkanie Rozi- ukryłam
twarz w poduszkę- wstawaj
-nie- zerwał ze mnie kołdrę- oddawaj!
-nie- zaczęliśmy ją szarpać. Oczywiście ja nie
miałam szans, co śmieszyło chłopaka. Poddałam się. Wzięłam prysznic i wyjrzałam
z łazienki
- a tak właściwie to gdzie my idziemy?- Spytałam
-nie wiem. Ale kundel kazał ci się ubrać na
sportowo
-mógłbyś być milszy
-nie. Po prostu nie podoba mi się, że gdziekolwiek
z nim idziesz
-jakbym miała wybór to bym została tutaj-
ubrałam to. Włosy szybko związałam w kucyk, bo ktoś
już dzwonił do drzwi. Pomalowałam oczy i zbiegłam na dół uderzając w jakiegoś mężczyznę.
Chłopak przytrzymał mnie, chroniąc przed nieuniknionym upadkiem.
-powinnaś bardziej uważać- przede mną stał wysoki,
umięśniony mężczyzna o tej twarzy i piwnych
oczach. Postawił mnie i wyciągnął rękę- jestem Tyler lockwood
-a ja Rozalin Gilbert z domieszką lockwoodów.
-w końcu cię poznałem kuzynko, tylko szkoda, że w
takich okolicznościach
-cóż. To, co będziemy robić?- Spytałam z uśmiechem
-zobaczysz- wywlekł mnie za rękę z domu. Zdążyłam
złapać tylko trampki. Zawiązałam je i ruszyliśmy w stronę lasu- a tak właściwie,
co cie skłoniło do miłości do Damona. Przecież to bezduszny pajac
-morze z zewnątrz tak się z daje, ale wewnątrz,
jest całkiem inny. Po prostu trzeba go lepiej poznać by wiedzieć, jaki jest
miły i troskliwy
-zauroczył cie?
-nie!
-to, dlaczego tak mówisz. Na pewno cię nie
zauroczył ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz