Pochyliłam się tak nisko, że teraz na nim leżałam.
Moje ciało lekko zadrżało, a ręce spoczęły na jego policzkach. Oderwałam się i usiadłam
na nim uśmiechając triumfalnie-, czym sobie na to zasłużyłem?
- tym, że jesteś- pocałowałam go krótko i poszłam
do łazienki.
***
Boże! Jak ja wyglądałam? Włosy miałam roztrzepane
na wszystkie strony, a moje ciuch… w sumie to byłam w samej bieliźnie.
Przynajmniej na mojej ręce nie było zakrzepłej krwi. Zdecydowanie potrzebuje
odpoczynku, morze nawet wyciągnę go na spacer. Ubrałam tą sukienkę a włosy spięłam
w koński ogon. Podeszłam powoli do łóżka, opierając się plecami o
rozmawiającego Damona. Chyba dzwoniła Mereditch.
-tak, przyjedź… ok… konieczne… słaba… ok… tylko
szybko ok.?... dobrze wiesz, że ja w tych sprawach nie jestem ekspertem…, czyli
ma leżeć?
-chwila, co?!- O nie nie nie. Ja się na to nie
zgadzam. Podniosłam głowę i spojrzałam groźnie w jego oczy- dawaj. Tą. Komórkę!
-nie widzisz, że rozmawiam niewychowany bachorze-
uśmiechnął się. Zaczęliśmy się szarpać o telefon. W końcu wyszło na to, że
siedziałam na nim, a on głośno rechotała
-hej Mereditch- wysapałam odgarniając włosy z
twarzy
-coś się stało Roz- spytała zaniepokojona
-nie nic, po prostu Damon nie chciał dać mi
telefonu
-ale prz…
-nieważne- przerwałam- a nie da się tego jakoś
przyspieszyć
-zawsze możesz poprosić o pomoc Damona, ale wiesz,
co się z tym wiąże prawda?
-owszem. Zresztą to i tak będzie musiało nastąpić,
więc…
-nawet tak nie mów. A tak a propos Alaric jest u
was?
-nie, a coś się stało?
-ech pewnie pije w barze. Idę zrobić wejście smoka.
To pa
-pa- oddałam mu i-phonea.
-niezła jesteś- i już role się odwróciły-, ale
musisz jeszcze poćwiczyć
-no ej- zachichotałam. Chciałam się wyrwać, lecz złapał
mnie mocniej za nadgarstki. Sykłam cichutko wyginając się pod lekkim łukiem
- mam pomysł
-jaki?- nie zdążyłam zaprzeczyć, gdy już jego krew
ciekła po moim gardle niosąc uzdrowienie. Gdy się ode mnie oderwał zakrztusiłam
się wycierając usta- czy ty chociaż raz mógłbyś zwrócić uwagę na to czego ja
chcę?!
-teraz powinienem powiedzieć, że mi przykro, ale
tak nie jest- chciałam wstać, ale on przyciągnął mnie ku sobie- wy dziewczyny
-wy palanty- odeszłam kawałek. Ku..A co ja robię!
Mam jakieś dziwne wahania nastroju, przecież chciałam się nim nacieszyć a nie pokłócić.
Położyłam się na jego plecach i pocałowałam między łopatkami- przepraszam.
Morze pójdziemy na spacer
-mam lepszy pomysł
-jak…- przeturlał mnie pod siebie i zaczął mnie
namiętnie całować. Przyciągnęłam go mocniej, zatapiając ręce w jego
kruczoczarnych włosach. Po chwili jego miękkie usta już obdarowywały pocałunkami
moje całe ciało, zatrzymując się chwilowo przy szyi. Wykorzystałam ten moment
niepewności by zmienić moje położnie. Usiadłam na nim posyłając mu
uwodzicielski wzrok, on tylko przyciągnął mnie bliżej do siebie za łopatki,
zatracając się w tej słodkiej chwili. Jego ręka delikatnie wsunęła się pod moją
sukienkę, sunąc po udzie. Po chwili byłam już w samej bieliźnie. Jednak nie na
długo
-piękna jesteś- wyszeptał do mojego ucha
-wiem o tym. Szkoda tylko, że nie ja jedna w tym
pomieszczeniu- przygryzłam z uśmiechem jego płatek ucha. Pozbyłam się resztek
ubrania wampira i, cóż… mogę powiedzieć, że to była jedna z moich najlepszych
nocy w życiu.
***
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Czarnowłosy zaczął
sunąć ustami po mojej szyi, chwilowo się, znów, przy niej zatrzymując. Poczułam
jego lekko przyśpieszony oddech. Wdrapałam się na niego i uniosłam delikatnie
jego podbródek
-co jest?- Spytałam
-nie, nic- odwrócił wzrok. Położyłam się tak na nim,
że moja szyja była muskana przez jego usta. Poczułam dwa ostro przedmioty,
które naciskały na moją skórę.
-no dawaj mój ty wampirku- szepnęłam wyzywająco.
Zostałam brutalnie rzucona na poduszki, a chłopak wylądował przy przeciwległej
ścianie, z przeciwieństwem ludzkiej twarzy. Zarumieniłam się lekko przewracając
oczami. Boże, jaki on miał umięśniony tors… ugh. Zgarnęłam włosy na bok kładąc
się na jednym łokciu
-nigdy więcej mi tego nie proponuj
-a, jeśli nie to, co?- Warknął na mnie. Westchnęłam
wywracając oczami-, czemu, przecież nic mi nie zrobisz?
-bo ja nie jestem Stefanem! Nie rozumiesz, że ja
zabijam ludzi! To jest dla ciebie takie trudne do pojęcia, tępa dziewczyno!?- Warczał
na mnie
-to ta ,,tępa dziewczyna,, się ciebie pyta kiedy
coś ostatnio jadłeś?- Warczałam równie gniewnie jak on. Wstałam z łóżka. Jego
oczy były utkwione we mnie, przesuwając się od góry do dołu- twarz mam wyżej
Damon
-a szkoda- uśmiechnął się w firmowy dla siebie
sposób
-nie odwracaj tematu- podeszłam jeszcze bliżej-,
kiedy ostatnio coś jadłeś?
-niedawno- znów odwrócił wzrok by nie patrzeć mi w
oczy
-niedawno, czyli kiedy
-jakieś 4 dni temu
-ile?!- Westchnęłam pod nosem. Chwyciłam igłę,
który leżał na jakiejś szafce i rozcięłam sobie nadgarstek, przesuwając mu nim
pod nosem z władczą miną. I już leżałam przygnieciona przez niego do łóżka.
Objął mnie mocno w pasie przyciągając do siebie, w skutek, czego wygięłam się
pod dosyć mocnym, łukiem. Jego ostre kły wbiły się w moją szyję brutalnie i bez
ostrzeżenia. Ból był nie do zniesienia, jednak nie krzyczałam. A on nawet nie próbował
być choć trochę delikatny. W końcu to moja wina, ja go skusiłam. Osunęłam się w
jego ramionach zatapiając w bezgraniczną ciemnośc.
***
Biegłam przez las, a właściwie cmętarz, smagana przez ostry deszcz.
Biegłam przed sienie. Nawet nie wiem gdzie. W pewnym momencie wpadłam na jakąś
postać. Osoba odwróciła się do mnie przodem. Boże to nie morze być prawda!
-ale jak to?- Wysapałam
-nie uciekniesz przeznaczeniu- powiedziała smutno
kobieta rzucając się do ataku.
Obudziłam się z ciężkim oddechem w środku nocy. Złapałam
się przerażona za szyję, uciskając mocno puls. Najgorsze w tym wszystkim było
to, że ową wampirzycą byłam ja. Ale nie taka normalna ja, tylko kobieta cała
splamiona krwią i o wilczych oczach. Podciągnęłam nogi pod brodę i zaczęłam się
kołysać. Byłam przerażona, a do tego wnętrze willi mi tego nie ułatwiało.
Poczułam jak ktoś ciągnie mnie w pasie, przewracając na poduszki. Zaczęłam piszczeć,
lecz mężczyzna zasłonił mi usta dłonią
-to tylko ja moja księżniczko nocy. Co się stało- szepnął
mi do ucha przytulając do swojego torsu?
-nie, nic. Śpij- uśmiechnęłam się blado. Mężczyzna wtulił
twarz między moje łopatki, zasypiając- nie bój się, przy mnie jesteś bezpieczna
-wiem...- Szkoda, że ty przy mnie nie. Dopowiedziałam
w myślach. Przekręciłam się, tak, że patrzyłam w sufit, a wampir leżał na moich
piersiach, wtulając się we mnie jak małe dziecko.
***
w końcu jest. nie jestem z niego dumna, ale chyba mogłobyć gorzej. zresztą opinię zostawiam wam i zapraszam do komentowania;)
hej. bardzo milo widzieć ze ktoś pisze opowiadanie o PW , sama dopiero co startuje ze swoim i dlatego chcialam cie zaprosic na damon-elena-diary.blogspot.com/ , oczywiście jak tylko uporam się z ustawieniami bloga napewno wezmę się za czytanie twojego opowiadania. a troche do nadrobienia mam :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń