playlista

23 listopada 2012

księga2 rozdział7 ,,ty a ja... wybór był prosty''


  radzę czytać przy :  http://www.youtube.com/watch?               v=9FPAD5sEyQw&feature=related            


                                                                ***
-ale ja nie chce- uniosłam zdziwiony wzrok, co jednak nie umniejsza iskierek szczęścia, które w nich tańczyły- chcę mieć taka przyjaciółkę jak ty
-powtórz to jak wytrzeźwieję
-zawsze i wszędzie, ale teraz może chodźmy już spać, co?- Chciałam się położyć, jednak coś wewnątrz mnie szarpało mocno w kierunku okna. Już nie bardzo świadoma swoich czynów, podeszłam w ową stronę i zaczęłam je otwierać. Ostry powiew wiatru uderzył z wielką siłą w moją twarz unosząc lekko włosy. Nie mogłam się ruszyć z miejsca, stałam tam wpatrzona w grubą płachtę granitu otaczającą drzewa, które w tym momencie zdawały się takie słabe… takie ulotne jakby… jakby owy mrok miał je przygnieść i unicestwić na wieki.
-co ty robisz Roz?- spytał lekko wystraszony, nie wiedziałam, o co mu chodzi a raczej… niemiałam ochoty teraz o tym myśleć. Nagle ujrzałam jakiś cień pędzący, wzdłuż lini tego pięknego zjawiska.
-stój!- krzykłam w przestrzeń
-Roz!- wrzasnął wampir, ponieważ właśnie w tym momencie wspięłam się na ramę okna i wskakując na nią odepchnęłam się rzucając w przestrzeń, rozpostarłam ręce jakby gotowa do lotu. Usłyszałam głośny huk, a moje ciało uderzyło o ziemie. Odbiłam się od niej lekko i przeturlawszy bezwładnie wstałam i zaczęłam biec w nicość. Gdybym wtedy stanęła…
                          ***
Biegłam, zagłębiając się w ciemność nieświadoma swoich czynów. Niby czułam delikatność trawy, gwałtowność wiatru i nieustępliwość drzew… jednak to wszystko w swoim całym majestacie nie dorównywało temu, co właśnie działo się w moim sercu. Stanęłam chwilowo nasłuchując dźwięków.
-Roz co się dzieje- czyjeś ręce spoczęły na moich ramionach. Wzdrygnęłam się i strząsnęłam je pospiesznie. Rzuciłam się do ucieczki, co chwile oglądając się za siebie. Znowu stanęłam rozglądając się gotowa do ponownego biegu w razie zagrożenia. Cofałam się na ślepo w panice… gdy nagle ziemia pod moimi stopami znikła. Moje dłonie zaczęły szukać ratunku w powietrzu jednak to nic nie dało. Na moje szczęście pode mną znajdowała się jakaś półka. Jednak nic nie może być idealne, ponieważ na owej wypustce znajdował się ostry kawałek skały, który wbił się w moje biodro przebijając je. Jękłam cicho skulając się. Nawet uciskanie rany nie pomagało, krew nawet nie myślał by zastopować swoją wędrówkę na wolność.
-ratunku! Proszę niech ktoś mi pomoże!- Próbowałam krzyczeć jednak nikt mnie nie słyszał, ponieważ moje gardło odmówiło już dawno posłuszeństwa. Zamiast głosu produkowało tylko marny skrzek… jestem zgubiona
                          ***
Siedziałam tu już od paru godzin, nawet nie wiem ilu. Ale dla mnie były one wiecznością. Moja rana już nie dała o sobie zapomnieć a łzy spływały bezwładnie po policzkach. Oni mnie nie zostawią, nie umrę tu, nic mi nie będzie, oni… właśnie czy w ogóle warto mnie szukać? A może nie, w końcu jestem niczym i…
-Roz jesteś tu? Jeśli mnie słyszysz daj mi chodź najmniejszy znak
-Dam… on- próbowałam coś powiedzieć, lecz nie byłam wstanie na nic więcej niż szept. Moje oczy zaczęły szukać gorączkowo czegoś, co by mi pomogło. Złapałam jakiś kamień i z całych sił rzuciłam nim o skały. Usłyszałam szybki świst powietrza. U szczytu skały pojawiła się wystraszona twarz Damona- nic ci nie jest? Roz słyszysz mnie?
-tak- zdobyłam się na w miarę silny głos
-złap mnie za rękę- wyciągnął do mnie dłoń. Uniosłam się z trudem próbując ja ująć. Jednak chłopka zdumiony cofnął swoją- Roz ty krwawisz!
-nie ja Em.- rzeczywiście wyciągnęłam do niego dłoń, która wcześniej podtrzymywałam ranę- Em… to tylko takie małe zadrapanie wiesz jaka ze mnie niezdara
-tak wiem- wyciągnął ją ponownie z uśmiechem. Gdy tylko poczułam dotyk jego skóry odniosłam wrażenie że w końcu jestem bezpieczna… już nic złego nie może się stać. Wampir próbował mnie unieść jednak zaskomlałam z bólu… taki ruch zdecydowanie nie odpowiadał mojemu bokowi. Niebieskooki wlepił we mnie badawczo oczy jednak, nie puścił mej dłoni. Przeciwnie położył się na skale i złapał mnie pod boki-na pewno wszystko ok.?
-tak, po prostu to właśnie w ta rękę się zraniłam- skłamałam wymuszając uśmiech. Moje nogi oderwały się od ziemi, lecz moje oczy zabłądziły i spoczęły na widoku przepaści pode mną. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy- Damon błagam nie puść mnie
-jasne, że cię nie puszczę- próbował mnie utrzymać, co sprawiało mu coraz większy wysiłek, bo się szarpałam. Wyśliznęłam mu się i teraz znów trzymaliśmy się tylko za rękę. To sprawiało mi wielki ból, i wiedziałam, że długo tak nie wytrzymam. Puściłam teraz i jego dłoń, co spowodowało, że moja ręka zaczęła osuwać się w jego- Roz nie! Cokolwiek by się działo walcz! Błagam
-nie Damon to już koniec
-Nie ! to się tak nie skończy ja…ja cię kocham nie opuszczaj mnie!- z jego oczu zaczęły płynąc łzy… szczere łzy rozpaczy
-żegnaj Damon i wiedz że na pewno ktoś w tym wielkim świecie na ciebie czeka a ja… ja zawsze będę przy tobie
-nie Roz! Przetrwamy to ja… ja cię uratuje- zacisnął mocniej rękę na mym nadgarstku. Jedna z jego łez spadła na mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego i wyszeptawszy krótkie
-żegnaj- puściłam jego rękę spadając w otchłań. Zdążyłam jeszcze ujrzeć Damona bezwładnie machającego ręka jakby chciał mnie ponownie złapać i ten ból… lepiej ja niż on. Żegnaj Damon… tym razem na wieki
                                                     ***




witam was wszystkich .. mam nadieję że rozdział wam się podobał i tym razem wyrobiłam się z czasem ;) i od razu zaręczam nie, to nie koniec bloga ale... zresztą sami zobaczycie. NN  pojawi się w piątek na 100 bo jest już napisany ;) i zapraszam do komentowania i zadawania wszelkich pytań ;) pozdro. 
PS:ten rozdział dedukują Salvatorce i naszej wojnie na zaczepki... jak myślisz było warto poświecić się w tej wojnie dla tego rozdziału? ;)

4 komentarze:

  1. Ojej *.* Może zacznę tak- oczywiście że warto było się poświęcić bo rozdział jest świetny! A Damon niech sie zdecyduje w koncu najpierw ja kocha potem jej nie kocha potem znowu ją kocha... Ale jak to mówią- kobieta zmienną jest (tak uważam że Damon to kobieta XD) To było takie słodkie jak on płakał nad nią i w ogóle <3 No ja poprostu nie mogę najchętniej bym się popłakała *.*
    Dzięx za dedykację ;** I dopiero w pt??? No ale ja nie wytrzymam :(
    Pozdrawiam ;) Dodaj szybciejjjj >:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz i może postaram się na jutro ale zobaczę;) oczywiście jeśli chodzi o uczucia to trochę się rozjaśni w następnym rozdziale alt czy z roz czy już bez tego nie powiem ;) jedcze raz dzięki i pozdro;*

      Usuń
  2. Zapraszam do www.mystic-damon.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twojego bloga. ale w tym rodzialę to mnie zamurowało *-* po prostu kocham. a do tego płakałam jak bóbr dodaj szybko NN. a co do muzyki to po prostu cudna ;)

    OdpowiedzUsuń